Bez tytułu
Komentarze: 1
...żeby być sobą trzeba być kimś...
zawsze tak myślałam, byłam pewna, że jeśli nie będę należeć do skate’ów, metali, punków, czy innej subkultury to skończy się to dla mnie nienajlepiej, bo oni będą w grupi, będą silniejsi, a ja będę sama i słaba. Ale już tak nie uwiażam. Według mnie osoby należące do takich grup są słabi, potrzebują akceptacji otoczenia, nie wierzą w siebie. Moja samoocena może i nie jest najlepsza, bo jak by nie było – lustro w domu mam :P , ale nie identyfikuję się z żadną z wymienionych i niewymienionych grup. Jak to stwierdził kiedyś (bardzo mądry) Sędzia: jestem po prostu człowiekiem... to zdanie oddaje cały sens bycia sobą. Żyjemy po to aby być sobą, nawet jeśliby to miało oznaczać, że będziemy nikim. Ale tak naprawdę jeśli patrzę na tych „matali” i „punków” to nie wiem czy mam ich żałować, czy śmiać się z nich. Więc jeśli bycie kimś miałoby oznaczać zamknięcie się w czterech ścianach z ciężkiego metalu, ubieranie się w ciuchy z obrzydliwymi, obszarpanymi rękawami, z nadrukowanymi głupimi napisami, i gnojenie tych, co nie wyglądają tak jak ja – to dzięki, ale wolę być nikim. Oczywiście, że nie wszyscy należący do subkultur pasują do tego opisu. Większa część z nich na początku jest całkiem normalna, ale nie wielu takimi pozostaje po np. palenu, ćpaniu, piciu, a robi to tylko dlatego, że robią to jego znajomi, a on nie ma na tyle silnej woli żeby odmówić. (jeśliby komuś przyszło na myśl żeby mi wygarnąć to, że w Ustroniu to ja paliłam, to wyjaśniam: to był mój pomysł, nie robiłam tego żeby komuś się spodobać. Byłyśmy tylko we dwie – ja i moja kuzynka, dopiero potem przyłączyli się chłopcy). Wiadomo że nie oskarżam wszyskich, tylko tych, którzy wiedząc że mają zdolności przywódcze, wykorzystują je przeciwko swoim znajomym. To nie na tym polega żeby mieć jak najwięcej poddanych, tylko żeby być lubianym przez prawdziwych przyjaciół. Więc nie dawajcie się namówić nawet na słabe narkotyki, bo to jest pierwszy krok do zmarnowanie sobie życia!!!!
Dodaj komentarz