Archiwum 13 października 2003


paź 13 2003 witam ludzi których lubię :P
Komentarze: 8

mam nadzieję że spodoba wam się mój nowy szblonek... :P Sędzia, czemu na meczu byłeś dla mnie nie miły? Myślałam że mnie lubisz... :/

ostatnio poznałam gościa, który przedstawił mi równie przekonywujące dowody (jakie katolicy wysuwają gdy mówimy o bogu) na to, że to szatan stworzył świat. Stwierdziłam że on jest słaby, jak wszyscy, którzy muszą ze swoimi problememi zwracać się do "boga" lub "szatana". Nie mają wiary we własne siły, są nieudolni, cały czas liczą na kogoś. Mówi się o takich ludziach że nie żyją, tylko isnieją. Biernie jak rośliny. No może tylko ich życie sexualne jest w miarę ciekawe, choć też nie zawsze... kiedyś też byłam taka, ale się zmieniłam. Zmieniam się cały czas, uczę się na błędach... ale niekiedy muszę jeden błąd popełnić kilka razy, żeby zrozumieć że to jest złe. Jestem arogancka, uparta, złośliwa, upierdliwa, niekiedy chamska, ale bywam też miła, wyrozumiała, sympatyczna...

-Na jutro przeczytajcie ostatnie dwa rozdziały z podręcznika! –głos nauczyciela wyrwał ją z zadumy. Ostatnio ciągle była jakaś zamyślona, nieobecna. Nie potrafiła się skupić na żadnej lekcji. I wiedziała czyja to sprawka. Tego nowego. W sumie to on nie był już taki nowy, bo chodził z nimi ponad pół roku, ale nadal nie potrafił się z nikim dogadać. Ona niewiele o nim wiedziała. Była pewna jednego: że ma najpiękniejsze oczy w całej szkole. Kiedy na nią patrzył, czuła się jakby dotykał jej duszy. Był inny.

-Nic ci nie jest? –zamglone spojrzenie skierowała na osobę pytającą i oniemiała. To był ON!! Stał obok niej i rozmawiał z nią... „rozmawiał?” on pytał, a ona nie potrafiła mu odpowiedzieć... czuła się głupio. W końcu wyjąkała:

 -Dzięki, wszystko ok. po prostu słabo się czuję...

-Może odprowadzić cię do domu?

-... –już miała się zgodzić, kiedy nagle do niego podeszła jakaś długonoga piękność i zawisła mu na szyi. –Może jednak wrócę sama, dzięki za propozycje. Na razie!!

Uśmiechnęła się i odeszła. Chciała nie wyglądać tak, jakby gest tej blondyny zrobił jej przykrość. Ale tak się czuła, było jej przykro, nawet była zrozpaczona. ON chciał odprowadzić ją do domu, byłoby cudownie, gdyby nie ta dziewczyna... „Czemu ja mam takiego pecha?” –zapytała samą siebie. Powoli ruszyła w stronę domu.

 

- Czemu mi to zrobiłaś? –Był wściekły. –Jak mogłaś!

-Nie denerwuj się tak, braciszku. Całkiem fajna ta twoja panna...

 

blekitny_pocalunek : :